Powoli przybywa mi ilość wolnego czasu, więc nareszcie mogę już prawie na spokojnie usiąść i napisać post. Dwa tygodnie temu nadszedł 29 kwietnia, czyli dzień zakończenia roku, w ogóle szkoły dla maturzystów. Kiedyś bardzo wyczekiwałem tego momentu, a teraz naprawdę z chęcią bym sobie jeszcze pochodził na lekcje. To pewien styl życia, owszem denerwujący, bardzo rutynowy, nudny, ale przy tym bezpieczny. Nie trzeba decydować i nie ma się na głowie rzeczy, które mogą wpłynąć na twoją przyszłość, więc to też jest wygodnie. Jeszcze do mnie nie dochodzi to, że nie jestem już licealistą, a absolwentem i pewnie szybko nie dotrze,w sumie w dalszym ciągu muszę jeszcze od czasu do czasu odwiedzić szkołę za sprawą matur, ale o tym za chwilę. Podsumowując chodzi mi o to, mimo że szkoła jest pewnie w Waszym odczuciu teraz najgorsza, to ten okres jest jednym z lepszych, więc korzystajcie w pełni z tej wolności, haha.

Co do matur to nie chcę mówić hop, bo przede mną jeszcze dwa ustne egzaminy z polskiego i angielskiego, a z pisemnych wyniki dopiero w lipcu, ale jeśli chodzi o moje wrażenia właśnie odnośnie matur pisemnych to muszę powiedzieć, że były one dość łatwe. Nawet matematyka, co Pitagorasem nie jestem, poszła mi naprawdę dobrze. Z punktów tylko za zadania zamknięte już mam ją zdaną, mianowicie mam 23/25 punkty, więc jestem bardzo zadowolony.
Z innej beczki. Jak wrażenia po Eurowizji? Osobiście cieszę się, że wygrała Ukraina, co prawda wolałbym, żeby to była Polska, ale Jamala ze swoją piosenką, również była moją faworytką. Jednak jeśli chodzi o Szpaka, to moim zdaniem niesprawiedliwie potraktowało nas
"jury". W sumie 3 punkty od bodajże 42 krajów to dość słaby wynik. Na szczęście dzięki głosom widzów i tak uplasowaliśmy się wysoko, biorąc pod uwagę to, że byliśmy przedostatni.
Jak Wasze wrażenia po maturach? Co u Was i co myślicie o tegorocznej Eurowizji? ;)